2007/11/09

Restate My Assumptions, 09.11.2007

Polityka krajowa: tutaj Adam Szostkiewicz stawia dość interesującą tezę, iż Polsce potrzebna jest partia taka, jaką jest Prawo i Sprawiedliwość. Partia, która swój przekaz kieruje do osób raczej nieufnych wobec świata, podatnych na paranoiczny przekaz w stylu "my = oblężona twierdza", formułowany przez wzorcowych paranoików (w rozumieniu pojęcia zaproponowanym przez Jerome'a Posta i Roberta Robinsa, patrz tu czy tu).

Szostkiewicz, powołując się przy okazji na swojego redakcyjnego kolegę, Jacka Żakowskiego, pisze, iż PiS gwarantuje reprezentację polityczną "wykluczonym" - owym najmniejszym failed states, kipiącym rozgoryczeniem, przeświadczonym o dokonanym na nich piramidalnym oszustwie i pozbawionym wiary w możliwość zmiany otaczającego ich środowiska na ich korzyść. Jedyne co mogą, to co najwyżej z mściwą satysfakcją przyłapać prawdziwego lub domniemanego złodzieja, któremu z równą satysfakcją odrąbią ręce.

Nie zgadzam się z p. Szostkiewiczem. Nie uważam, żeby PiS był potrzebny jako reprezentacja wykluczonych, ponieważ nie uważam, żeby potrzebni byli wykluczeni - nie jako masowy ruch, który ma wpływ na rzeczywistość społeczną. Nie deklaruję przez to zamknięcia się w wysokim zamku i odgrodzenia od ludzkich problemów. Po prostu nie uważam, iż ludzie, którzy uważają się za poszkodowanych w procesie transformacji ustrojowej, których światopogląd opiera się na anachronizmach historycznych ("Niemcy wciąż nam zagrażają"), ekonomicznych ("wciąż jesteśmy w pierwszej fazie reform Balcerowicza") czy religijnych ("Kościół w Polsce jest bezwzględnie atakowany"), powinni mieć prawo do decydowania o przyszłości Państwa.

Zamiast reprezentacji politycznej proponuję dla tych ludzi szeroko zakrojony program edukacyjny, umożliwienie rozwoju, który pozwalałby na pokonanie takich zjawisk jak "dziedziczenie bezrobocia" czy katolicki fundamentalizm. A jeśli p.p. Kaczyńskiego, Leppera i ich wiernych popleczników interesuje bardziej gloryfikowanie krzywdy społecznej i resentymentów - no cóż, w odróżnieniu od p. Szostkiewicza nie mam zamiaru dawać na to przyzwolenia. Niestety, nie jestem zdolny do docenienia populizmu w najbardziej odrażającym wydaniu.

Brak komentarzy: